Leo kocha pracę z bialo-czerwonymi:DD:)

czarnaa1402

Nie boję się o motywację moich piłkarzy. To fantastyczna grupa ludzi, która każdy mecz traktuje jak najważniejszy w karierze – chwali swoich piłkarzy Leo Beenhakker przed spotkaniami z outsiderami eliminacji ME 2008.

„Welcome boys! Have a nice day” (witajcie chłopaki, życzę wam miłego dnia) – tymi słowami holenderski szkoleniowiec rozpoczął poranny wtorkowy trening biało-czerwonych przygotowujących się do meczów z Azerbejdżanem (24 marca w Warszawie) i Armenią (28 marca w Kielcach).

Charyzmatyczny selekcjoner nie musi się martwić o posłuch w kadrze. Nawet piłkarze, którzy nie znajdują u niego uznania przed meczami reprezentacji, nie odważą się powiedzieć złego słowa o Beenhakkerze. – To jest nasz boss – podkreśla na każdym kroku jego asystent Bogusław Kaczmarek.

Don Leo rewanżuje się podobnym szacunkiem wobec zawodników. Gdy wczoraj w południe skończył odpowiadać na pytania dziennikarzy, rzucił żartobliwie do czekających w kolejce na wejście na konferencję Artura Boruca i Macieja Żurawskiego: „Dobijcie ich”… Jak mają go nie lubić?

Jak to nie strzelają?
– Gdy obejmowałem funkcję selekcjonera, miałem tylko 11 piłkarzy gotowych do gry reprezentacji. W ciągu kilku miesięcy udało mi się znacznie poszerzyć tę grupę, zwłaszcza o piłkarzy z kraju. Doszło do tego, że nie będzie łatwo ustalić podstawowego składu. Ale uwielbiam taką pracę. Kocham! – stwierdził Holender z anielskim wyrazem twarzy.
Beenhakkera nie martwią problemy z napastnikami, z których większość nie gra w swoich klubach (Matusiak) lub pełni rolę rezerwowych (Żurawski, Rasiak).

– Jak to Matusiak i Rasiak nie strzelają goli? Pewnie, że strzelają! I to jakie! Rasiak zdobył piękną bramkę podczas poniedziałkowego treningu, a Matusiak podczas wtorkowego – stwierdził wczoraj Beenhakker, rozwiewając obawy mediów o dyspozycję naszych snajperów. – Żurawski? Od tygodnia trenuje już na pełnych obrotach. Jestem spokojny o jego dyspozycję – dodaje.